Polacy i Ukraińcy nie chcą być tanią siłą roboczą

Nie ma skutecznej międzynarodowej współpracy związków zawodowych bez wymiany doświadczeń. Właśnie takiej wymianie służyło spotkanie pt. „Ukraina, Polska: na zawsze tania siła robocza w UE?” zorganizowane w Warszawie przez Inicjatywę Pracowniczą.

W spotkaniu wzięli udział polscy działacze i działaczki reprezentujący Inicjatywę oraz Wolny Związek Zawodowy Jedność Pracownicza, a także goście zagraniczni: aktywiści i aktywistki włoscy, francuscy, brazylijscy, hiszpańscy. Z uwagi na temat wydarzenia nie mogło rzecz jasna zabraknąć głosów z Ukrainy.

Spotkanie odbyło się 27 września, w przededniu wyjazdu II konwoju solidarnościowego z pomocą dla Ukrainy, zorganizowanego przez europejskie związki zawodowe. Konwój dotrze do Krzywego Rogu, przemysłowego miasta na południowym wschodzie Ukrainy, kilkadziesiąt km od linii frontu. Przekazywaną pomoc przejmie od europejskich związkowców Niezależny Związek Górników Ukrainy, którego działacz Jurij Samojłow połączył się zdalnie z uczestnikami spotkania, by opowiedzieć o sytuacji w mieście.

Krzywy Róg wyrósł przy kopalniach żelaza i innych zakładach przemysłowych. Teraz, jak mówił Samojłow,

część zakładów nie działa, a przeciętne zarobki w mieście spadły do równowartości ok. 1000 zł.

50 tys. mieszkańców zostało powołanych do wojska. Ci, którzy pozostali, boją się, że wskutek bombardowań mogą zostać pozbawieni prądu i ogrzewania. Czym zaś zajmują się związki zawodowe? Samojłow wskazał, że w tych zakładach, gdzie są obecne, pracownicy zmobilizowani na front nadal otrzymują swoją wypłatę. Natomiast tam, gdzie związków nie ma, szefowie korzystają z ustawy przegłosowanej po 24 lutego i zatrzymują wynagrodzenie ludzi, którzy służą obecnie w armii.

O trudnej sytuacji w Krzywym Rogu mówiła również Magda Malinowska, działaczka IP, która była w tym mieście z poprzednim konwojem pomocy związkowej. Wskazała również zadania całej inicjatywy.

ADo konferencji dołączają goście z Ukrainy: Jurij Samojłow, Witalij Dudin oraz Artem Tidwa.

Konwój, zorganizowany przez pracowników dla pracowników, ma ich wzmocnić, przyczynić się do tego, by skutecznie występowali w obronie swoich praw. Działaczka oceniła, że jeśli po wojnie Ukraina wdroży u siebie terapię szokową na wzór Balcerowicza, skutki społeczne będą jeszcze tragiczniejsze niż np. w Polsce. Niestety, ukraiński rząd jednoznacznie faworyzuje biznes przeciwko pracownikom – mówił o tym Witalij Dudin, przewodniczący lewicowej organizacji Ruch Społeczny (Socjalny Ruch) łącząc się z Kijowa.

Dudin wyliczył antypracownicze ustawy, które weszły w życie w czasie wojny. Pozwalają one nie wypłacać pensji zmobilizowanym pracownikom, „zawiesić stosunek pracy” (czyli przestać płacić), jeśli tylko pracodawca uważa, że wojna zaszkodziła jego biznesowi, odebrały związkom zawodowym prawo do obrony swoich członków przed zwolnieniem. W zakładach, gdzie pracowników jest mniej niż 250, wprowadzono możliwości szybkiego zwalniania pracowników i podpisywania umów na zasadzie indywidualnego kontraktu, gdzie pracodawca może umieścić wiele dodatkowych wymagań. Witalij Dudin zaznaczył też, że pracę straciło od końca lutego 35% Ukraińców i Ukrainek, a kilkaset osób zginęło w swoich miejscach pracy, gdy obiekty zakładowe znalazły się pod ostrzałem.

W czasie wojny Ukraińcy nie mają prawa do strajku i do zgromadzeń protestacyjnych, a inspekcja pracy nie działa. Fabryki kontynuują produkcję nawet wtedy, gdy ich obiekty są bezpośrednio zagrożone działaniami armii rosyjskiej.

Działacze ukraińscy i polscy zgodzili się – jeśli pracownicy ukraińscy stracą wszelkie prawa, następni w kolejce są Polacy, a potem pracownicy z Europy Zachodniej, nawet jeśli dziś ich pozycja jest znacznie lepsza.

Przemawia Magdalena Malinowska.


Aktywiści Inicjatywy Pracowniczej pokazali, jak ograniczane są prawa pracownicze w Polsce. Magda Malinowska opowiedziała o tym, jak została dyscyplinarnie zwolniona z pracy w Amazonie, chociaż przysługiwała jej, jako związkowczyni, ochrona. O tym, jak związku zawodowego Jedność Pracownicza chciał pozbyć się ze swoich sklepów Kaufland, opowiedział jego działacz Wojciech Jendrusiak. Aktywista podkreślił, że w Polsce przy tworzeniu związku zawodowego z atakiem ze strony pracodawcy należy liczyć się praktycznie zawsze. Korporacja zatrudnia do tego wielkie kancelarie prawne, wyspecjalizowane w zwalczaniu pracowniczych organizacji. Związki są zmuszone bronić się w sądach, często w kilku instancjach, i również przeznaczać swoje fundusze na prawników.

Marta Rozmysłowicz opowiedziała o sporach zbiorowych prowadzonych przez IP, w których pracodawca pod pretekstem pandemii odwoływał spotkania ze stroną społeczną czy jednostronnie nie uznawał zaistnienia sporu zbiorowego, chociaż pracownicy przedstawili swoje postulaty. Przekrojowo stanowi praw pracowniczych w Polsce przyjrzał się Jakub Grzegorczyk. Opisał skrajnie skomplikowany i ograniczający prawo do strajku polski mechanizm rozwiązywania sporów zbiorowych, wskazał też, jak niewielu polskich pracowników, w porównaniu z zachodnimi (czy nawet południowymi, czeskimi) kolegami jest objętych branżowymi układami zbiorowymi. W Polsce to obecnie ok. 13 % pracujących, przy ponad połowie w Niemczech, ponad 80% we Francji i 98% w Hiszpanii.

Na zakończenie swojej prezentacji Grzegorczyk przywołał myśl, która była być może najistotniejszym wnioskiem z konferencji.

Nie ma nielegalnych strajków, są tylko przegrane –

jeśli pracownicy są na tyle silni, by zatrzymać pracę zakładu i nie ustąpić w obliczu gróźb czy fałszywych ustępstw pracodawcy, ten ostatecznie musi uznać ich żądania. Nie jest wtedy istotne, czy protest rozpoczął się zgodnie z procedurą zapisaną w przepisach. Dlatego pracownikom polskim, ale też ukraińskim czy zachodnim, potrzebna jest odwaga, konsekwencja i dalsze organizowanie się. To znacznie ważniejsze, niż apelowanie o kosmetyczne zmiany w prawie, które najprawdopodobniej i tak nie zostaną wdrożone, gdyż w obliczu obecnego kryzysu większość rządów nie staje po stronie świata pracy.

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Nasze Argumenty.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *