Wiceprzewodniczący Konfederacji Niezależnych Związków Zawodowych Bułgarii (KSNB), odpowiedzialny za kwestie związane z zieloną transformację gospodarki, komentuje postępy sprawiedliwej transformacji w Bułgarii i tłumaczy, dlaczego ludzie w nią nie wierzą.

Ognian Atanasow jest wiceprzewodniczącym Konfederacji Niezależnych Związków Zawodowych Bułgarii (KNSB) odpowiedzialnym za obszar „Ochrona socjalna, bezpieczeństwo i zdrowie w pracy. Sprawiedliwa zielona transformacja i ekologia”. Pod koniec października 2024 r. rozmawiał z Cross-Border Talks o postępach procesu sprawiedliwej transformacji regionów górniczych w Bułgarii.

W rozmowie z nami Ognian Atanasow wskazał, że KNSB widzi wśród pracowników kompleksu energetycznego Marica-Wschód zainteresowanie sprawiedliwą transformacją i absorbcją funduszy europejskich na ten cel, co pozwoliłoby na zachowanie miejsc pracy. Równocześnie jednak, mówi związkowiec, brakuje woli politycznej do przyspieszenia tego procesu. Zamiast tego stale odbywają się wybory parlamentarne, nie można utworzyć stabilnego rządu, problemy są stale odkładane na przyszłość, a rozwiązania nie pojawiają się. Jest to główny powód, dla którego mieszkańcy Bułgarii, a zwłaszcza pracownicy z regionów górniczych, nie wierzą w sprawiedliwą transformację i ulegają wpływom partii populistycznych.

Jak ogólnie ocenia pan przebieg procesu sprawiedliwej transformacji w Bułgarii?

Krótko po ogłoszeniu Zielonego Ładu nasz związek zawodowy bardzo szybko zareagował propozycją – skierowaną do rządu i partnerów społecznych – aby ustanowić radę doradczą ds. Europejskiego Zielonego Ładu z komitetami roboczymi zajmującymi się różnymi tematami. Ta rada doradcza powstała i działa od trzech lat. W jej ramach omówiono kilka dość ważnych decyzji dotyczących przepisów wdrażających Europejski Zielony Ład w Bułgarii.

Negocjacje z Komisją Europejską w sprawie treści terytorialnych planów sprawiedliwej transformacji były niezwykle trudne. Struktury związkowe w sektorze energetycznym bardzo nie chciały, by w terytorialnych planach sprawiedliwej transformacji znalazły się konkretne, jednoznaczne daty zamknięcia elektrowni węglowych. A była to jedna z rzeczy, na których zależało KE. Wiem, że tak samo było w Polsce, mam w Polsce dobrych przyjaciół zaangażowanych w analogiczne procesy.

Wykorzystaliśmy bardzo dobre przykłady z Czech, Niemiec i Polski, jeśli chodzi o porozumienia między górnikami a rządem w sprawie stopniowego zamykania kopalń, zwalniania ludzi i dalszego rozwoju tych regionów. Na podstawie tamtych porozumień zaproponowaliśmy rządowi naszą wersję porozumienia; do tej pory nie została podpisana. Jako związki wzywamy też do opracowania krajowego planu sprawiedliwej transformacji, nie tylko dla energetyki, ale i dla innych sektorów, na które mają wpływ inicjatywy legislacyjne Europejskiego Zielonego Ładu – transportu, budownictwa, rolnictwa. Wszystkich, które zostaną dotknięte zmianami w systemie handlu emisjami. Wszystkie te kwestie zostały wzięte pod uwagę podczas opracowywania terytorialnych planów sprawiedliwej transformacji.

W Bułgarii terytorialne plany sprawiedliwej transformacji zostały opracowane z pomocą PricewaterhouseCoopers. Osobiście uczestniczyłem w co najmniej 40 spotkaniach z ich ekspertami. Byliśmy również w stałym kontakcie z kolegami z innych krajów, zwłaszcza z Europy Środkowej i Wschodniej, aby dowiedzieć się, jak ten proces – opracowywanie planów, jak i sama transformacja – przebiega tam. Tak czy inaczej, terytorialne plany sprawiedliwej transformacji w Bułgarii zostały przedłożone w najpóźniejszym możliwym terminie i muszę dodać, że przesłano je, zanim oficjalnie wyraziliśmy zgodę na ich zapisy – chociaż delegacja związków brała udział we wszystkich spotkaniach na temat planów.

Tak czy inaczej, terytorialne plany sprawiedliwej transformacji są już faktem. Uważam, że fundusze, które Bułgaria ma ich w ramach otrzymać, mogą w znacznym stopniu przyczynić się do złagodzenia wszystkich tych negatywnych zmian, które miałyby miejsce. Bo zmiany już zachodzą. Druga co do wielkości w kraju elektrociepłownia ContourGlobal została w 2024 r. zamknięta. Właścicielem tej elektrowni była firma amerykańska, a jej zamknięcie jest związane z umowami, jakie nasz kraj zawarł wiele lat temu, udzielając tej firmie konkretnych przywilejów. Kiedy te umowy wygasły, elektrownia została natychmiast zamknięta, ponieważ jej dalsza działalność na warunkach rynkowych byłaby nierentowna. 350 osób zostało bez pracy.

Z naszej perspektywy zatem transformacja, jaką dziś widzimy, nie jest sprawiedliwa. Nie jest tak, jak powiedziała nam Komisja Europejska – że nikt nie zostanie w tyle. Ci ludzie już zostali w tyle. Bardzo niewielu z nich udało się znaleźć pracę. Płace, które otrzymywali w elektrowni, były znacznie wyższe niż to, co obecnie oferuje rynek w regionie Starej Zagory. Wolą zatem na rok przejść na giełdę pracy, żeby zobaczyć, co będzie dalej.

Pierwszy orientacyjny roczny projekt w ramach Programu Rozwoju Regionów (2021-2027), który został zatwierdzony, przypada na rok 2024. W ramach tego programu musieliśmy zaabsorbować ponad 900 milionów lewów (460 milionów euro). Ale spośród wszystkich działań zaplanowanych na 2024 r., realizowane jest tylko jedno – to, które dotyczy zwiększenia efektywności energetycznej budynków mieszkalnych.

Kiedy ten projekt się pojawił, nalegaliśmy, aby budynki, w których co najmniej 5 proc. mieszkańców jest zatrudnionych w przemyśle węglowym, zostały zatwierdzone do poprawy efektywności energetycznej. W ten sposób fundusze zostałyby skierowane do osób, które ucierpią z powodu transformacji. Będzie ich coraz więcej, bo w 2026 r. zostanie zamknięta kolejna prywatna elektrownia. Jej amerykański właściciel również uznał, że prowadzenie elektrowni węglowej przestaje się opłacać.

Wydobycie węgla w ubiegłym roku spadło o połowę w porównaniu z rokiem 2022. To trwała tendencja. Państwo nie zdecydowało jeszcze, co stanie się z ludźmi, którzy zostaną zwolnieni. Dla nas wszystkich jest teraz jasne, że niektóre z tych osób stracą pracę na dobre.

Co robicie w tej sprawie jako związek zawodowy?

Rozpoczęliśmy odrębny projekt, który nie jest finansowany ze środków przeznaczonych na sprawiedliwą transformację, ale pochodzi ze środków z funduszu Human Resources, które przyznało nam państwo na nasz wniosek. Chodzi o rozpoczęcie mapowania umiejętności osób zatrudnionych w regionach węglowych. Bezpośrednio zatrudnionych jest około 15 tys. osób, a pośrednio ponad 30 tys.

Projekt ten jest obecnie w trakcie realizacji. Spotykamy się z każdą osobą pracującą w sektorze, twarzą w twarz. Wypełniamy kwestionariusz, pytając pracowników i pracownice o ich umiejętności, o to, czy chcą podnieść swoje kwalifikacje, w jakich sektorach chcieliby pracować. Wcześniej przeprowadziliśmy badanie rynku pracy w bułgarskich regionach wydobycia węgla. Pytamy pracowników, w jakim stopniu zaakceptowaliby przejście do innej branży.

Badanie nadal się nie zakończyło, ale mogę powiedzieć z góry – 90 proc. pytanych chce pozostać w sektorze energetycznym. Ludzie nie są specjalnie zainteresowani przekwalifikowaniem, ponieważ, niestety, nie możemy przekazać im więcej konkretów na temat przyszłych miejsc pracy. Sam Fundusz Sprawiedliwej Transformacji wymaga, aby szkolenia ludzi koncentrowały się głównie na gospodarce niskoemisyjnej i budowaniu odnawialnych źródeł energii.

Na tym etapie wszyscy bułgarscy operatorzy mają pewne zamiary inwestycyjne dotyczące rozwoju – na przykład przejścia na gaz, budowy elektrowni wodnych lub innych tego typu inwestycji w gospodarkę niskoemisyjną. Przeanalizowaliśmy te zamiary inwestycyjne firm, aby zobaczyć, jakie miejsca pracy powstaną, jakie umiejętności będą wymagane, abyśmy mogli rozpocząć szkolenia w zakresie tych nowych umiejętności. Zbadaliśmy i opisaliśmy pod tym kątem prawie wszystkich zakłady. Obecnie przygotowujemy bardzo duży i poważny raport na temat tego, co osiągnęliśmy, ponieważ oprócz bezpośrednich spotkań z ludźmi, prowadzimy również grupy fokusowe, spotykamy się z kierownictwem przedsiębiorstw, zbierając dodatkowe informacje.

Niestety, w spółkach państwowych, to jest w kopalniach Marica Wschód i w elektrociepłowni Marica Wschód 2, ludzie są niechętni udziału w mapowaniu. Widząc, co stało się z elektrociepłownią Contour Global, są przekonani, że informacje, które przekażą w kwestionariuszu, mogą przyczynić się do zwolnienia ich z pracy. My staramy się im uświadomić, że mapowanie służy ochronie miejsc pracy, nie ich likwidowaniu.

Mamy jeszcze jedną propozycję dotyczącą kopalń i na szczęście państwo wyszło nam w tym względzie naprzeciw. Proponujemy utworzenie odrębnej spółki w celu rekultywacji obszarów pokopalnianych. W kopalniach Marica Wschód co najmniej 10 lat po zakończeniu wydobycia węgla trzeba będzie prowadzić rekultywację. Do tej nowej spółki mogłaby przejść duża liczba obecnych pracowników kopalni, zachowując wszystkie uprawnienia, jakie mają dziś.

Udało nam się skłonić Komisję Europejską, aby operatorzy węglowi mogli w pierwszej kolejności skierować swoich pracowników na szkolenia, do przekwalifikowania. Komisja Europejska nie pozwala na takie preferencje, ale udało nam się wywalczyć inne rozwiązanie. Nam, związkowcom. Pierwszymi beneficjentami środków na przekwalifikowanie ludzi jest 10 operatorów węglowych z Bułgarii. Mam nadzieję, że do końca roku będziemy mieli wytyczne dotyczące rozwoju projektów. Do końca roku firmy będą mogły składać wnioski do programu rozwoju regionalnego, który zarządza Funduszem Sprawiedliwej Transformacji. Fundusze te powinny trafić do przedsiębiorstw, które powinny również posiadać własne centra szkoleniowe. Chcemy razem z nimi przekwalifikowywać ludzi. Innymi słowy: zanim zaczną się zwolnienia, naszym celem jest znalezienie im pracy.

Jeśli chodzi o inne projekty finansowane z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, to niestety jest mało prawdopodobne, aby któryś z nich rozpoczął się przed końcem roku [2024 – przyp. red.]. Naciskamy na rozpoczęcie projektu, który ma na celu wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw w dostosowaniu się do wszystkich zachodzących procesów. Na trzy bułgarskie regiony węglowe przeznaczono 250 milionów euro. Nie jest to mała suma. Ale być może z powodu niewystarczających zdolności zarządzania programem rozwoju regionalnego, który ponownie będzie zarządzał Funduszem Sprawiedliwej Transformacji, nieprędko zobaczymy te pieniądze. Obecnie istnieje propozycja nowego rocznego programu prac w ramach Programu Rozwoju Regionów (2021-2027) na rok 2025. Projekt wspierania małych przedsiębiorstw został do niego włączony.

Nie uruchomiono również innego programu, o który bardzo walczyły związki zawodowe – mianowicie tego, by duże firmy zatrudniające ponad 250 osób mogły uczestniczyć w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. W naszym przekonaniu są to firmy, które mogą najszybciej i najłatwiej utworzyć nowe miejsca pracy. Na ten cel przeznaczono również 250 milionów lewów (127 milionów euro), ale w nowym programie indykatywnym jego wdrożenie zaplanowano dopiero na drugą połowę 2025 roku.

Piszę teraz opinię na temat nowego indykatywnego rocznego programu prac na 2025 r. w ramach Programu Rozwoju Regionów (2021-2027). Nasz związek mocno walczy, by fundusze dla przedsiębiorstw zostały uruchomione na początku tego roku, aby mogły dotrzeć do firm. To konieczne, bo w tej chwili spółki górnicze generują ogromne straty. Trudno jest podejmować decyzje dotyczące przyszłości.

Inną rzeczą, którą zaproponowaliśmy państwu, jest projekt ustawy wzorowany na tych, które przyjęto w Polsce i Niemczech. Chodzi o rekompensaty dla pracowników, którzy mieliby przejść na emeryturę w ciągu najbliższych czterech, pięciu lat. Taki system istnieje już w Polsce, opiera się na modelu niemieckim. Ta ustawa jest już gotowa, miejmy nadzieję, że będzie jednym z pierwszych punktów w nowym Zgromadzeniu Narodowym, kiedy zostanie ono utworzone [ustawa została faktycznie przyjęta po rozpoczęciu nowej kadencji bułgarskiego parlamentu – przyp. MKF]. Do tej pory przez chaos polityczny w kraju – siedem wyborów w trzy lata! – straciliśmy pieniądze z Planu Odbudowy i Zrównoważonego rozwoju, ponieważ Zgromadzenie Narodowe nie podejmowało decyzji niezbędnych do uzyskania funduszy.

Program RePowerEU jest częścią Planu Odbudowy realizowanego w Bułgarii. Koncentruje się on głównie na inwestycjach w odnawialne źródła energii. Naszemu rządowi udało się wynegocjować fundusze warte około 500 milionów euro, które zostaną skierowane na rekultywację terenów kopalnianych, abyśmy mogli szybciej zatrudnić tam ludzi. W Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, ponownie pod naciskiem związków zawodowych, przeznaczono 270 milionów euro na rekultywację tych terenów. Staraliśmy się więc zgromadzić w sumie prawie 2 miliardy euro na rozpoczęcie rekultywacji, która umożliwi nam przeniesienie lub uratowanie 2 000 miejsc pracy. Chcemy tam skierować górników, aby mogli kontynuować pracę.

Jakie inne fundusze i inicjatywy w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji są dla Pana ważne?

Ważne jest, aby uruchomić projekt stref przemysłowych w celu rozwoju gospodarki niskoemisyjnej. Wątpię, by stało się to w tym roku. Bardzo liczymy na rozwój stref przemysłowych w tych regionach, ponieważ zapewnią one, jak sądzę, wystarczającą liczbę miejsc pracy. Taka strefa jest obecnie rozwijana w Starej Zagorze, planowane jest otwarcie kilkuset miejsc pracy – to nie jest mało. Nalegamy, aby te miejsca pracy były obsadzone w pierwszej kolejności przez ludzi odchodzących z przemysłu węglowego.

W Rumunii czy w Polsce górnictwo węglowe historycznie miało i nadal ma wielkie znaczenie. Podejmowane są znaczące wysiłki, by zachować obszary górnicze jako centra produkcji energii. Jakie są plany w podobnym kierunku dla bułgarskich regionów, takich jak Stara Zagora?

Nalegamy, aby Stara Zagora pozostała energetycznym sercem Bułgarii. Procesy związane z przejściem na odnawialne źródła energii w regionie już się rozpoczęły. Niestety ich tempo jest niezwykle powolne. Duże elektrownie mają pomysły na rozwój niskoemisyjnej produkcji energii.

Istnieje wiele interesujących pomysłów. Na przykład amerykańska elektrownia AES chce zbudować baterię opartą na magazynowaniu energii w stopionej soli. Oznacza to, że jedna z jednostek elektrowni, która działa na węglu, mogłaby zostać przekształcona w sól do przechowywania energii. Byłaby ona topiona, podgrzewana, a następnie wykorzystywana jako bateria. Wszystkie elektrownie mają pomysł na budowę parków fotowoltaicznych, niektóre z tych inwestycji już ruszyły.

Niektóre elektrownie w regionie chciałyby budować nowe bloki gazowe. Powstał też ogromny projekt b budowy fotowoltaiki o mocy niemal 3 gigawatów elektrowni fotowoltaicznych w całym regionie, który obecnie nie posuwa się naprzód. Jest też bardzo realne, że Stara Zagora stanie się jednym z europejskich centrów wodorowych, co oczywiście wiąże się z dużymi elektrowniami fotowoltaicznymi. Obecnie istnieje mały pilotażowy projekt produkcji zielonego wodoru o nazwie Zahyr oraz bardzo duży projekt wodorowy – bLion – mający na celu wyprodukowanie 300 000 ton wodoru. Mam wielką nadzieję, że projekty te będą się rozwijać.

W ramach Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji do 2025 r. istnieje zupełnie nowe działanie o nazwie Zdolność wodorowego łańcucha wartości. Jego wartość wynosi 315 milionów lewów (161 milionów euro). Nie da się z tego sfinansować budowy jakiegoś ogromnego projektu, ale wystarczy na projekty pilotażowe, które zapewnią podstawę do rozwoju tej kwestii. Są różne poglądy, jak można te projekty uruchomić i czy mamy dość wody w regionie. Ja jestem wielkim zwolennikiem rozwoju produkcji wodoru w regionie, ponieważ mamy tam firmy, które mogą go wykorzystać. Ten projekt zapewni miejsca pracy dla co najmniej 4 000 osób – świetna wiadomość dla lokalnego rynku pracy. Jest to jednak również decyzja polityczna. Niestety, w Bułgarii nie ma nikogo, kto mógłby ją podjąć.

Zdecydowanie uważamy, że rozwój energii odnawialnej i niskoemisyjnej gospodarki o wysokiej wartości dodanej w regionie to przyszłość i sposób na utrzymanie kompleksu Marica Wschód w całości. Jest to proces, który musi się wydarzyć. Tyle, że w Bułgarii mówienie o jakimkolwiek procesie transformacji nie jest wiarygodne dla obywateli. Jak dotąd sprawiedliwa transformacja kojarzy się raczej z kłopotami. Są ludzie, którzy już stracili pracę, a inni wiedzą, że będą następni – zaś alternatywy nie widać.

Ludzie pytają: „W jakim dokładnie kierunku zamierzacie mnie przekwalifikować, aby mieć pewność, że znajdę pracę?”. Odpowiedź jest bardzo trudna. W regionie nie ma ani jednego znaczącego projektu, który ruszyłby z miejsca. Produkcja części do samochodów elektrycznych, produkcja łopat do turbin wiatrowych, produkcja paneli słonecznych, produkcja ogniw wodorowych, produkcja baterii… O tym wszystkim się mówi i tylko mówi. Gdyby tylko pojawił się jeden duży inwestor, powiedział, że stworzy 500 miejsc pracy w gospodarce niskoemisyjnej i faktycznie zaczął stawiać fabrykę, ludzie uwierzyliby w transformację.

Ja jestem przekonany, że te rzeczy zaczną się w końcu dziać, ale one zależą też od podjęcia odpowiednich decyzji politycznych. Tymczasem nasi politycy nie mówią ludziom prawdy. Nie mówią im, że istnieje problem. Niestety, bardzo się obawiamy, że w pewnym momencie pracownicy zostaną postawieni przed faktem dokonanym. Mówimy to ludziom, ale wtedy stajemy się złymi posłańcami. Mówią: „Nie! To wasze zadanie, zadanie związków zawodowych, aby walić w stół, wychodzić na ulicę i mówić, że chcemy, by było jak do tej pory”. A my już wiemy, że tak, jak do tej pory, już nie będzie.

W 2023 r. produkcja węgla osiągnęła 25 mln ton. Płace dla 6500 pracowników zostały wypłacone z wielkim trudem. Teraz produkcja spadła do 10 mln ton – jak miałoby być możliwe zapłacenie takich samych wynagrodzeń? Firmy ponoszą straty, za które wszyscy płacimy. Politycy w okresie przedwyborczym nie przedstawiają rozwiązań.

Dostępne są fundusze – 250 milionów lewów (128 milionów euro) rocznie – na rozpoczęcie rekultywacji kopalń, skierowanie ludzi do takiej pracy i wypłacanie im wynagrodzeń. Przez dziesięć miesięcy czekamy na notyfikację Komisji Europejskiej dla takiego rozwiązania, bo w grę wchodzi tu pomoc publiczna. Liczymy się z tym, że notyfikacji nie będzie. Efekt będzie taki, że ludzie tym bardziej zaczną sprzeciwiać się nawet dobrym rozwiązaniom.

Chcemy mieć przedsiębiorstwa, które zaczną pracować nad rekultywacją, ponieważ ona po prostu musi się wydarzyć. Bez rekultywacji terenów pogórniczych teren Maricy Wschód stanie się bombą ekologiczną. A jeśli mają się pojawić nowi wielcy inwestorzy, o których marzymy, będą potrzebowali zrekultywowanego terenu i infrastruktury. Jej budowa też potrwa. Dlatego KSNB domaga się stworzenia planu rozwoju kompleksu Marica Wschód, podania kolejnych etapów zmian, wskazania podmiotów odpowiedzialnych. Chcemy ten proces monitorować. Niestety na razie tak się nie dzieje.

W kwietniu 2024 r. 10 000 osób protestowało w Sofii w tej sprawie. Nasz związek zawodowy wywiera presję. Powiedzieliśmy politykom wprost, że ktoś musi w końcu powiedzieć ludziom, jaka jest teraz sytuacja i co zostanie zrobione. Tymczasem prawdy wszyscy się boją. Na fali są partie populistyczne i nacjonalistyczne, które mówią ludziom, by głosować na nich i zachować pracę w górnictwie aż do 2100 roku. To kompletne szaleństwo. Ale niestety ludzie nie widzą rozwiązania i zaczynają wierzyć w takie rzeczy.

Mówi się o zaprzestaniu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. To oznacza wyjście z UE. Tymczasem przyszłość Bułgarii jest w UE, nigdzie indziej. A mimo to politycy do tej pory stosowali tylko półśrodki, które odsuwają problemy w czasie. To może nas drogo kosztować. Ciągle pytamy, ciągle przedstawiamy opinie. Składamy wnioski do rządu. Ale rzeczy dzieją się powoli – zwłaszcza w sektorze energetycznym.

W Bułgarii sprawiedliwą transformacją zarządzają lokalne organizacje interesariuszy – związki zawodowe, pracodawcy, władze lokalne zrzeszone w podkomitetach w każdym regionie węglowym. Jakie są działania tych struktur i w jakim stopniu są one w stanie zarządzać tym procesem?

Istnieje podkomitet monitorujący sprawiedliwą transformację. W jego skład wchodzi wiele organizacji – związki zawodowe, pracodawcy, przedstawiciele administracji rządowej. Będziemy bardzo uważnie obserwować, aby upewnić się, że fundusze zostaną przeznaczone na pomoc ludziom, którzy zostaną dotknięci zmianami, które miały miejsce w regionach. Podczas przygotowywania terytorialnych planów sprawiedliwej transformacji nalegaliśmy na utworzenie podkomisji, które będą to monitorować.

Jeśli chodzi o orientacyjny roczny program prac na 2025 r. w ramach Programu Rozwoju Regionów (2021-2027) – zostanie on najpierw zatwierdzony na szczeblu lokalnym w podkomitetach monitorujących. Ponownie, propozycje zostaną zebrane i dopiero wtedy zostaną przedłożone komitetowi monitorującemu. Jak dotąd podkomitety te spotkały się raz lub dwa razy. Oczekuje się, że główną siłą napędową będą społeczności lokalne, zwłaszcza gminy. Niestety, ich potencjał jest bardzo niski. Bardzo trudno jest im zrozumieć wszystkie projekty, które muszą zostać zrealizowane. Pierwszy projekt, który się rozpoczął, dotyczył renowacji budynków, ponieważ akurat ten problem gminy w Bułgarii rozumieją, mają w tym względzie doświadczenie.

Dlaczego stało się tak, że organizacje lub struktury, które nie mają dużego doświadczenia, technologii i wiedzy na temat tych kwestii, są tymi wiodącymi? Czy liderami nie powinni być ludzie, którzy mają wiedzę na temat energetyki, sprawiedliwych zmian strukturalnych?

Fundusze Planu Sprawiedliwej Transformacji nie koncentrują się tylko na energii. Zaangażowane jest również Ministerstwo Polityki Społecznej, a także Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Robót Publicznych. Zaangażowane jest również Ministerstwo Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ale to społeczności lokalne, gminy mają przedstawić swoją wizję tego, co i jak zrobić na miejscu.

Związki zawodowe powinny przedstawić, jakie miejsca pracy zostaną utworzone i jak utrzymać miejsca pracy. Pracodawcy z kolei powinni otrzymać fundusze, które umożliwią im rozwój gospodarki niskoemisyjnej, energooszczędnej, tak aby mogli obniżyć duże koszty produkcji, które wiążą się ze zużyciem dużej ilości energii i oczywiście produkować mniej emisji.

Sprawiedliwa transformacja kosztuje szalenie dużo pieniędzy. Środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji mogą być uzupełniane środkami z funduszu spójności oraz z Planu Odbudowy i Rozwoju, z odpowiednim rozgraniczeniem, ponieważ jest to bardzo ściśle monitorowane przez Komisję Europejską. Ale i tu nie ma jednostki koordynującej. Sprawy są tak zagmatwane, że Bułgaria faktycznie zaabsorbowała tylko 6% funduszy, którymi powinna dysponować. Jesteśmy jedynym krajem, który otrzymał tylko jedną transzę z Planu Odbudowy i Rozwoju. Przyznano nam jedną płatność w wysokości 1,3 miliarda euro, z czego wypłacono 406 milionów euro, i to wszystko.

Straciliśmy już 100 milionów euro z terytorialnych planów sprawiedliwej transformacji. Bardzo się tym martwię, a nasz związek chce, abyśmy nie stracili więcej. Muszą one faktycznie dotrzeć do ludzi. To nie kwestie administracyjne i brak doświadczenia są tu przeszkodą. Główną przyczyną jest sytuacja polityczna w kraju, brak porozumienia i rozwiązań.

Podam przykład ubóstwa energetycznego. Mamy bardzo dobrą propozycję stworzenia społeczności energetycznych (energy communities) w Bułgarii. Na ich tworzenie przeznaczono 300 milionów euro. Obecnie w Bułgarii istnieją tylko dwie wspólnoty energetyczne, w Gabrowie i Burgas. Jesteśmy na początku drogi. Uważam, że możemy jako związki zawodowe zaangażować się w tworzenie kolejnych, by zapewnić rozwiązania korzystne dla ludzi. Na początku 2024 r. roku ustawodawstwo zmieniło się w tym kierunku, aby ułatwić tworzenie takich wspólnot energetycznych. Ma to wiele wspólnego z nadchodzącą liberalizacją rynku energii elektrycznej dla konsumentów indywidualnych od 2026 roku.

W Bułgarii jest to nieuchronne i jesteśmy zaniepokojeni, ponieważ ponownie widzimy brak rozwiązania politycznego. Które ministerstwo stworzy definicję ubóstwa energetyczne – Ministerstwo Energii, Ministerstwo Robót Publicznych, Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Finansów? Kilkakrotnie organizowaliśmy fora i mówiliśmy rządowi, że jest to poważny problem. Zgodnie z przyjętą przez nas definicją, w Bułgarii jest 1 800 000 osób ubogich energetycznie. Ktoś musi opracować mechanizm, za pomocą którego ubóstwo energetyczne zostanie zdefiniowane i powstanie mechanizm, dzięki któremu takie osoby otrzymają odpowiednie fundusze i świadczenia. To się nie dzieje. A to jest sprawa, w którą gminy powinny się teraz zaangażować. To na poziomie lokalnym włodarze wiedzą, w jakich mieszkaniach mieszkają ci ludzie, jakie są ich dochody.

Na przykład w Bułgarii około 300 000 osób otrzymuje obecnie zasiłki grzewcze. W praktyce tylko 20% Bułgarów odpowiednio ogrzewa swoje domy. Jak więc widać, cały czas mamy do czynienia z lawiną problemów. My cały czas staramy się je podnosić, ale sprawy toczą się bardzo powoli. Nie mamy planu.

Jak oceniasz komunikację w kwestiach związanych z transformacją, nie tylko przez instytucje, ale ogólnie w mediach?

Nie czekamy, aż ktoś nas o coś zapyta. To my pytamy. Komunikacja odbywa się tylko dlatego, że jesteśmy aktywni. Czasami jednak rząd, po pewnym okresie tworzenia dokumentów wspólnie z nami, sam podejmował końcową decyzję i wdrażał ją bez naszej aprobaty. W przypadku zintegrowanych planów klimatycznych i energetycznych, z którymi spóźniliśmy się o rok, Bułgaria jest zobowiązana do udostępnienia dokumentów do konsultacji społecznych. Tam również reagujemy i mówimy, z czym się nie zgadzamy.

W końcu dokumenty stale przepływają między Bułgarią a Komisją Europejską. Jesteśmy w ciągłym procesie negocjacji, wymiany listów. Szczególnie w ciągu ostatniego półtora roku komunikacja uległa pogorszeniu. Rządy tymczasowe, które rządzą naszym krajem od kilku lat, nie mają możliwości podejmowania poważnych i ostatecznych decyzji.

Jakie są relacje między KNSB a organizacjami ekologicznymi? Z tego, co mówisz, wynika, że macie wspólne interesy. Ale z drugiej strony bułgarskie media tworzą wrażenie, że istnieją sprzeczności między związkami zawodowymi a obrońcami przyrody.

Nie ma żadnych sprzeczności. Nie jesteśmy związkiem zawodowym, który sprzeciwia się ochronie środowiska. My także chcemy zielonej energii i czystego powietrza, chcemy, by ta niskoemisyjna energia przynosiła wyższą wartość dodaną. Nie może się to jednak odbywać kosztem utraty miejsc pracy i środków do życia. Mówimy: w porządku, postawimy na energię niskoemisyjną, ale zobaczmy, jak rozwiną się nowe gałęzie przemysłu. Czy ludzie, którzy są obecnie zatrudnieni w tym przemyśle energetycznym, będą mogli w nich pracować? Czy to takie skomplikowane?

Bułgaria znajduje się w stagnacji politycznej i gospodarczej, jak wspomniałeś wcześniej. Czy uważasz, że jeśli te fundusze zostaną dobrze wykorzystane, może nastąpić pozytywna zmiana dla kraju? Sprawiedliwa transformacja to problem nie tylko Bułgarii, ale także krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Te technologie, które powinny dać i otworzyć nowe miejsca pracy, nie mogą być rozwijane tylko przez Niemcy, Szwecję, Finlandię. Te kraje mogą zamknąć fabrykę lub produkcję, która nie jest energooszczędna, a następnie zbudować coś zupełnie nowego i rozpocząć pracę z nowymi technologiami. My w Bułgarii czy w Polsce nie możemy sobie na to pozwolić. Sprawiedliwa transformacja ma zatem służyć i temu, żebyśmy rozwijali się równomiernie, a nie, żeby nasze kraje były państwami drugiej czy trzeciej prędkości. To jest istota sprawiedliwej transformacji. I właśnie dlatego, że ten proces nie przebiega tak, jak powinien, ludzie w Bułgarii obecnie w niego nie wierzą.

Ten wywiad powstał dzięki wsparciu JournalismFund.

Subskrybuj kanał Cross-border Talks! Subskrybuj stronę projektu na Facebooku i Twitterze! Zajrzyj na nasz kanał na Telegramie i do newslettera Substack!

Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj zespół Cross-Border Talks lub postaw nam wirtualną kawę!

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content