Marian Karagiozow: Erdogan pewnie zmierza po kolejne wyborcze zwycięstwo [WIDEO]

Marian Karagiozow z Bułgarskiej Akademii Nauk komentuje wyniki wyborów parlamentarnych w Turcji i pierwszej tury wyborów prezydenckich. Wbrew nadziejom zjednoczonej opozycji, Recep Tayyip Erdogan otrzymał więcej głosów niż Kemal Kılıçdaroğlu, a jego pozycja przed drugą turą jest znacznie lepsza. Trudności gospodarcze, przez które przechodzi Turcja, nie sprawiły, że Erdogan stracił popularność. A chodzi o popularność, którą, jak wyjaśnia nasz gość, zyskał między innymi dzięki takim posunięciom jak transfery socjalne i podwyżki płac dla urzędników państwowych. Warstwy społeczne, które kiedyś stanowiły bazę wyborczą lewicy, takie jak miejska klasa robotnicza, mają teraz tendencję do popierania Erdogana. Jest to wynikiem zarówno ograniczonej polityki społecznej, jak i długotrwałych represji wymierzonych w ruchy lewicowe.

Omawiamy również turecki nacjonalizm i jego wzrost (a raczej jego stałą obecność w tureckim dyskursie politycznym i praktyce) oraz perspektywy tureckiej polityki zagranicznej. Jak komentuje Marian, Turcja ani nie straci zainteresowania wojną na Ukrainie, ani nie przestanie być aktywnym graczem w Syrii, zwłaszcza gdy kwestia syryjskich uchodźców w Turcji stanie się jednym z kluczowych wyzwań dla nowego prezydenta – kimkolwiek on będzie.

Wywiad został przeprowadzony w j. angielskim. Pod wideo dostępna jest pełny zapis rozmowy w j. polskim.

Witam wszystkich. Witamy w kolejnym odcinku Rozmów Transgranicznych – Cross-Border Talks. Nagraliśmy ten film, by skomentować wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji. Naszym gościem jest ekspert, którego możecie pamiętać z innego odcinka. Marian Karagiozow omówi wyniki wyborów, które przez wielu obserwatorów były przedstawiane jako historyczne, ale być może ich rezultatem będzie przedłużenie status quo. Witaj, Marian!

Dzień dobry. Dziękuję za zaproszenie.

Marianie, wielu obserwatorów i komentatorów twierdziło, że opozycja w Turcji miała wielką szansę na wygranie tych wyborów, zarówno parlamentarnych, jak i prezydenckich. Argumentowali oni, że Recep Tayyip Erdogan stracił dużą część popularności, którą się niegdyś cieszył. Wskazywano, że stało się tak z powodu inflacji, różnych problemów gospodarczych i społecznych, a także trzęsienia ziemi. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Mieszkańcy regionów dotkniętych trzęsieniem ziemi masowo głosowali na prezydenta, a kandydat opozycji zdobył nie więcej niż 44% w pierwszej turze. W drugiej turze konfrontacja prawdopodobnie zakończy się kolejnym zwycięstwem Erdogana. Jak możemy to wyjaśnić?

Zacznijmy od tego, że bardziej uważni obserwatorzy byli sceptyczni wobec zapowiedzi bardzo łatwego zwycięstwa opozycji. Niektórzy tureccy socjolodzy i politolodzy twierdzili, że prawdopodobnie Sojusz Ludowy prezydenta Erdogana i Partii Narodowego Działania w Turcji zdobędzie większość w tureckich wyborach parlamentarnych. Prognozy mówiły o około 45% dla Sojuszu Ludowego – koalicji rządzącej i około 40-42 dla sojuszu sześciu partii opozycyjnych. Podstawowe pytanie brzmiało: czy będziemy mieli do czynienia z kohabitacją, jeśli Kemal Kilicdaroglu, główny kontrkandydat Erdogana, wspólny kandydat opozycji, będzie w stanie uzyskać większość głosów? Tymczasem to Erdogan zdobył w głosowaniu pięć punktów procentowych więcej, niż się spodziewano!

Tureccy socjologowie muszą wyjaśnić tę różnicę. Czy część wyborców nie przyznawała w sondażach, że chce głosować na obecnego prezydenta? Czy to coś innego? Niezależnie od odpowiedzi, zdecydowanie to Erdogan jest w znacznie lepszej sytuacji, ponieważ zdobył już absolutną większość w wyborach parlamentarnych. Może więc z przekonaniem twierdzić, że aby zapewnić stabilność w Turcji, trzeba wybrać także prezydenta z tego samego obozu. Poza tym to on otrzymał więcej głosów – o ponad 2,5 miliona głosów więcej.

Morale opozycji jest obecnie bardzo niskie. Ich oczekiwania były znacznie wyższe. Zdecydowanie prezydent Erdogan jest kandydatem z dużo lepszymi perspektywami na drugą turę.

Przynajmniej część głosów oddanych na Sinana Oğana, trzeciego w wyścigu prezydenckim, nacjonalistę, to głosy protestu. Nie podoba im się ani urzędujący prezydent, ani opozycja. Wydaje mi się jednak bardziej prawdopodobne, że przynajmniej część bazy wyborców Sinana Oğana poprze ostatecznie Erdogana, jako że prokurdyjskie partie w Turcji zadeklarowały poparcie dla kandydata opozycji.

Sinan Oğan zebrał ponad 5% głosów. Nazywasz go kandydatem protestu. Niektórzy komentatorzy martwią się wzrostem nastrojów nacjonalistycznych, czego ich zdaniem dowodzi również wynik tego kandydata. Czy uważasz, że turecki nacjonalizm naprawdę staje się coraz silniejszy, czy też tak naprawdę już od dawna był obecny w tureckiej polityce?

Jedno i drugie jest prawdą. Od przewrotu wojskowego w 1980 r. oficjalną ideologią państwową po zamachu stanu była synteza politycznego islamu i nacjonalizmu. Zamach stanu w 1980 r. był próbą przemodelowania, przekształcenia społeczeństwa tureckiego, odpolitycznienia społeczeństwa poprzez zmniejszenie napięć klasowych, które były bardzo wysokie w latach 70. Rozwiązaniem, które wymyślili wojskowi, było stworzenie i rozpropagowanie homogenicznego tureckiego nacjonalistycznego światopoglądu.

W rezultacie od tego czasu nacjonalizm jest bardzo rozpowszechniony. Jest obecny w prawie wszystkich nurtach i trendach politycznych w Turcji. Główna opozycyjna świecka Republikańska Partia Ludowa? Ma nacjonalistyczne skrzydło. Ponadto istnieją różne partie nacjonalistyczne. Partia Narodowego Działania składa się z bardziej konserwatywnych nacjonalistów, podczas gdy Partia Dobra, która oddzieliła się od Partii Narodowego Działania, grupuje nacjonalistów z miejskiej klasy średniej. Mają one również około 10% poparcia w szeregach rządzącego sojuszu, skupionego wokół Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, kierowanego przez prezydenta Erdogana. Jest też kilku małych religijnych konserwatywnych nacjonalistów, jak na przykład partia Mustafy Destici, Partia Wielkiej Jedności.

Widzimy połączenie nacjonalizmu i islamizmu, religijnych i konserwatywnych kręgów wokół prezydenta Erdogana. Są też świeccy nacjonaliści. Zasadniczo nacjonalizm jest silnie obecny w prawie wszystkich partiach politycznych w Turcji, z wyjątkiem oczywiście ruchu kurdyjskiego.

Porozmawiajmy przez chwilę o lewicowej opozycji, o koalicji startującej pod nazwą Partia Lewicowej i Zielonej Przyszłości. Zdobyła ona nieco mniej niż 9% głosów, a ludzie związani z tą partią zgłaszają teraz nieprawidłowości podczas głosowania. Kiedy mówimy o lewicowej opozycji, możemy również pamiętać o represjach wobec polityków HDP i lokalnych polityków w ostatnich latach. Dlaczego partia ta nie jest w stanie zdobyć większej liczby głosów w innych regionach Turcji poza południowym wschodem? Czy to dlatego, że została zniszczona przez turecki aparat państwowy?

Mówiąc o lewicowej polityce w Turcji spróbowałbym wskazać na dwa czynniki – jeden strukturalny, a drugi bardziej doraźny.

Po zamachu stanu w 1980 r., lewicowe partie i związki zawodowe w Turcji zostały fizycznie rozbite, ich działacze byli torturowani i wysyłani do więzienia. Biura organizacji zostały zamknięte, partie zdelegalizowano. Był to pierwszy potężny cios wymierzony w turecką lewicę. A dokładniej, nie pierwszy, ale jeden z głównych – wraz z tymi, które nastąpiły później, wraz z upadkiem muru berlińskiego i rozpadem Związku Radzieckiego. Wydarzenia te były kolejnym ogromnym ciosem dla ruchów lewicowych w Turcji i innych częściach Europy, ciosem, z którego w moim przekonaniu nadal nie potrafią się otrząsnąć.

Kiedy Partia Sprawiedliwości i Rozwoju prezydenta Erdogana doszła do władzy, prowadziła neoliberalną politykę, ale z „turecką twarzą”. Jej polityka obejmowała prywatyzację, utowarowienie, transformację miast, ale równocześnie partia dostarczała jałmużnę biednym, zapewniała pomoc społeczną, rozdawała węgiel, paliwo, paczki żywnościowe przed i po wyborach. Powiem jeszcze raz: był to rodzaj neoliberalizmu z turecką specyfiką. Będąc partią prawicową i zawsze to jednoznacznie stwierdzając, AKP stworzyła pewne więzi z ludźmi, którzy generalnie wykazują tendencje do głosowania na lewicę. Mam na myśli klasę robotniczą lub uboższych mieszkańców miast, a także część ludności wiejskiej.

Jeśli chodzi o współczesną sytuację, to oczywiście, miały miejsce aresztowania, usuwanie burmistrzów. Jesteśmy tego świadkami od kilku lat. Mówię o aresztowaniach członków HDP lub Ludowej Partii Demokratycznej, głównej prokurdyjskiej partii w Turcji. Aresztowania jej członków, usuwanie wybranych burmistrzów i innych urzędników – wszystko to rzeczywiście miało miejsce.

Myślę jednak, że podczas tych wyborów lewica popełniła też taktyczny błąd. Podczas gdy istniała koalicja między niektórymi partiami lewicowymi a ruchem kurdyjskim, Turecka Partia Robotnicza zdecydowała się startować pod własnym logo. To był błąd, ponieważ zgodnie z tureckim prawem głosy są rozdzielane między partnerów w koalicji. Każdy z partnerów musi uzyskać co najmniej 7% głosów.

Kiedy Partia Robotnicza zdecydowała się wystawić własnych kandydatów w 50 okręgach wyborczych, nie była w stanie uzyskać tak wysokiego poparcia w zachodniej części Turcji. Skończyło się więc na czterech deputowanych. Gdyby uczestniczyli w wyborach pod logo koalicji, uzyskaliby może 15 deputowanych więcej z zachodniej Turcji. Myślę, że taktycznie przecenili swoją siłę. Początkowe prognozy zakładały, że sojusz będzie miał około 80 deputowanych. Teraz mają 65.

Jedno krótkie pytanie, zanim przejdziemy do polityki zagranicznej. Po raz kolejny szeroka koalicja liberalnej opozycji z innymi lokalnymi sojusznikami zawiodła w wyborach. Tak było w Polsce, na Węgrzech, a teraz w Turcji. Czy dostrzegasz tu jakąś prawidłowość? Czy opcje suwerenistyczne lub narodowo-prawicowe mają lepsze recepty na rządzenie lub zdobywanie poparcia? A liberałowie popełniają te same błędy komunikacyjne?

Odpowiedź będzie tak naprawdę dalszym ciągiem odpowiedzi na pierwsze pytanie, o źródła poparcia dla Erdogana. Wykonał on kilka symbolicznych ruchów i wprowadził szereg społeczno-ekonomicznych korekt w celu zdobycia poparcia. To on podniósł emerytury i płace minimalne. W kontekście tureckim to bardzo ważne, ponieważ w tym kraju wiele osób, znacznie więcej niż w jakimkolwiek państwie europejskim, pracuje za płacę minimalną. Podniósł również pensje urzędników państwowych. Na jego czasy przypadają osiągnięcia rodzimego przemysłu. Ostatnio Erdogan obiecał bardzo szybkie usunięcie pyłu ze strefy trzęsienia ziemi i bardzo szybkie rozpoczęcie budowy nowych domów. Te czynniki ukształtowały poparcie dla Erdogana.

Z drugiej strony, od pierwszego dnia kampanii było oczywiste, że koalicja nie może działać dobrze. Jest w niej sześć partii. Są to zarówno świecka Republikańska Partia Ludowa, jak i Dobra Partia oraz trzy lub cztery inne partie religijne, secesjoniści z ruchu Erdogana, którzy przeszli na stronę opozycji. W jednej koalicji znalazły się zarówno partie lewicowe, jak i prawicowe, raczej nie liberalne, być może z wyjątkiem bardzo małej Partii Demokratycznej, liberalnej gospodarczo i na prawo od centrum.

Republikańska Partia Ludowa jest na lewo od centrum. Wszyscy pozostali partnerzy – na prawo. Jest to więc bardzo niestabilna koalicja. Bardzo trudno jest przekonać świeckich wyborców do głosowania na wspólną listę z działaczami religijnymi, których nie lubią i odwrotnie. Nie można przekonać konserwatywnych ludzi do głosowania na świeckich polityków.

To bardzo trudne zadanie być skuteczną opozycją, gdy w kraju jest autorytarny przywódca, ktoś, kto dominuje na polu politycznym. Jak Orban na Węgrzech, jak przywódcy w Polsce, Turcji, może w Bułgarii, czy Rosji. Bardzo trudno jest zjednoczyć wszystkie frakcje społeczeństwa przeciwko urzędującemu przywódcy. Trzeba iść na kompromisy i poruszać się po niezbyt stabilnym gruncie.

Zakończmy rozmowę spojrzeniem na politykę zagraniczną Turcji. Jakie będą główne kierunki tej polityki, gdy Erdogan rozpocznie – bo brzmi to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz – kolejną kadencję prezydencką?

Myślę, że ważną kwestią jest sprawa Syrii. Widzimy, jak ludność turecka, z powodu kryzysu gospodarczego, nie jest zbyt zadowolona z obecności tak dużej liczby Syryjczyków w ich kraju. Co więc stanie się z syryjskimi uchodźcami w Turcji? To pytanie za milion dolarów.

Ponadto jesteśmy świadkami kontaktów między Rosją, Turcją, Syrią i Iranem. Próbują negocjować wspólne plany na przyszłość. No i to, co dzieje się w Ukrainie, to ogromna, wielka sprawa. Ważna jest również rola Turcji jako mediatora w odniesieniu do umowy zbożowej na Morzu Czarnym. Turcja będzie ważnym graczem również w tym zakresie.

Turcja prawdopodobnie będzie również starała się przynajmniej utrzymać stosunki z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Nie jestem pewien, czy znacząca poprawa tych relacji jest możliwa w perspektywie krótkoterminowej, ale obie strony w tych relacjach potrzebują przynajmniej sprawnych, funkcjonalnych relacji. Zobaczymy, jak dokładnie te relacje zostaną zaprojektowane w najbliższych miesiącach.

Wkrótce dowiemy się, kto na pewno zostanie tureckim prezydentem na najbliższe kilka lat. A dziś Marian Karagiozow pomógł nam dowiedzieć się, co dzieje się w tureckiej polityce. Dziękuję, Marian, że byłeś z nami.

Dziękuję za zaproszenie.

Zachęcam wszystkich do subskrybowania Rozmów Transgranicznych. Jesteśmy na YouTube, a w wersji dźwiękowej w języku angielskim na platformach Spotify i SoundCloud. Mamy również biuletyn na platformie Substack, który można subskrybować, aby nie przegapić żadnych nowych treści. Dziękuję bardzo i do zobaczenia.

Subskrybuj kanał Cross-border Talks! Subskrybuj stronę projektu na Facebooku i Twitterze! Zajrzyj na nasz kanał na Telegramie i do newslettera Substack!

Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj zespół Cross-Border Talks lub kup nam wirtualną kawę!

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: