Irak 20 lat później: przeklęta ropa naftowa

W Iraku praktycznie nie ma transportu publicznego – oprócz taksówek. Cały kraj nieustannie stoi w korku. Sygnalizacja świetlna w Bagdadzie to rzadkość. Funkcjonuje jak nieśmiała, pełna dobrych intencji prośba o zachowanie jako takiego porządku w ruchu drogowym. Na nikim nie robi to wrażenia. Ruch jest regulowany przez policjantów, a dni i wieczory przerywa nieustanne trąbienie. Klaksony są od wszystkiego: robią za kierunkowskazy, pozdrowienia i przekleństwa.

Ten artykuł jest częścią specjalnego cyklu reportaży z Iraku 20 lat po amerykańskiej interwencji. Przeczytaj też dwie pierwsze części:

Powietrze w dużych miastach jest ciężkie, brudne, prawie je widać. Zawsze coś się pali, czasem śmieci, gdzie indziej szyby naftowe. Tak czy inaczej – w lecie trudno wytrzymać.

Płonące szyby naftowe w okolicach Kirkuku. To kontrolowany proces, który ma na celu usuwanie różnych gazów naturalnych. fot.

Dwie rzeczy zrobiły na mnie prawdziwe wrażenie. Pierwszą z nich jest brud. Poza najdroższymi dzielnicami wszystko jest zaśmiecone – ulice, balkony, chodniki, wąwozy, koryta rzek, dachy…

– Wcześniej tak nie było. Coś się stało z nami jako narodem. 20-30 lat temu wszystko było takie zielone i czyste. A teraz, spójrzcie! Ale to nie jest tylko wina ludzi. Czy widzisz wokół siebie śmietniki? Nie. Rząd zdezerterował i z tej najbardziej podstawowej funkcji. A ludzie rzucają śmieci na ziemię. Wszystko zaczyna się od góry – powiedział mi Hasan, starszy biznesmen z Tikritu.

Bieda i nędza

Zdecydowana większość budynków w dużych miastach jest opuszczona lub znacznie zaniedbana. Urbanistyka, chodniki i nadzór budowlany? Marzenie. Widać zamiast tego ślady chaosu. Widoczne są dziury po kulach i uszkodzenia wywołane przez różnego rodzaju pociski. To nawet nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ten kraj od 40 lat jest w stanie wojny albo jest obłożony ciężkimi sankcjami.

Wielu wyemigrowało – i to głównie z bardziej wykształconych i krytycznych warstw społeczeństwa. Średnia płaca w kraju wynosi około 400-500 dolarów miesięcznie. I choć większość obywateli nie płaci praktycznie żadnych podatków, a prąd i woda to tylko kilka dolarów miesięcznie – ceny są dalekie od najniższych.

Ten dziedziniec to antykwariat na świeżym powietrzu, a sklepy wokół niego na pierwszym i drugim piętrze są również wypełnione antykami. Sprzedawcy przez cały dzień grają w backgammona i w szachy. Często jednak trudno odróżnić śmieci od antyków. Na dachu budynku widać stertę odpadów. Takie widoki są w Bagdadzie wszędzie.

Bliższe spojrzenie na śmieci w rzece Kasa w Kirkuku. Na moście widać ptaka w klatce. Niedaleko znajduje się miejski targ zwierzęcy. Brud i nieprzyjemny zapach są szczególnie natrętne.

– Wiele zależy od tego, czy mieszkasz w stolicy, czy nie. Tutaj, w Mosulu (red. – drugie co do wielkości miasto w kraju), żyję wygodnie za 70 dolarów miesięcznie na jedzenie, kawę i shishę. Za wynajem w szerokim centrum mieszkania o powierzchni około 50 m2 płaci się kolejne 70 dolarów lub więcej. W śródmieściu podobne mieszkanie wyniosłoby około 200 dolarów. Jeśli będę chciał kupić mieszkanie o powierzchni 100 metrów kwadratowych w najdroższej części Mosulu, będę musiał zapłacić od 70 do 100 tysięcy dolarów za samą ziemię. Budownictwo jest już bardzo zróżnicowane pod względem cen. W Bagdadzie jest jednak znacznie droższe. Tam, w niektórych ładnych dzielnicach, cena za metr kwadratowy sięga 14 tysięcy dolarów… To kosmiczna kwota, ale mimo to wiele osób może sobie na nią pozwolić – opowiada mi Ali, lekarz z Mosulu.

Kontynuuje:

– Ja nie jestem jedną z tych osób. Jako osobisty lekarz na rządowej posadzie zarabiam 700 dolarów, ponieważ jestem na początku swojej kariery. W miarę upływu lat moja pensja wzrośnie do 1000 dolarów, potem 1500 dolarów dla specjalisty. W sektorze prywatnym pieniądze są wielokrotnie większe. Tam zaczynałbym od 2000 dolarów, ale warunki pracy nie są lepsze, śmiem twierdzić.

Przepaść między bogatymi a biednymi w Iraku jest ogromna, bardziej niż w innych krajach. W niektórych miejscach w Bagdadzie za sziszę zapłacisz około 3 dolarów. W Mosulu to przeciętna stawka. Ale w stolicy – najniższa z możliwych! Tam cena zaczyna się od trzech, a dochodzi do 30 dolarów.

Tłum ludzi czekających na otwarcie banku Rafidain. Podobne kolejki były przed wszystkimi bankami w stolicy, ponieważ władze ogłosiły tego dnia niezły kurs wymiany irackiego dinara na dolara. Miejscowi czekali, aby wymienić swoje pieniądze na bardziej stabilną walutę. Każda osoba mogła jednak wymienić maksymalnie 500 dolarów. fot.

Biały pickup mnie dręczy

Na tle całej nędzy i tandety, którą się obserwuje, wyróżnia się droga flota samochodów w stolicy. Podobnie jak w przypadku sziszy, rozpiętość cenowa jest tu ogromna – od ledwo działających samochodów, które na oko jeżdżą od ponad 30 lat, po ogromne, drogie i nowe pickupy, SUV-y i limuzyny.

Większość samochodów to import z USA. Nawet ich przebieg liczy się nadal w milach. Są wszędzie w 8-milionowej stolicy i człowiek zastanawia się, skąd tylu ludzi ma na nie pieniądze. Nawet taksówki międzymiastowe to ładne (choć stare) samochody. Wiele z nich to Chryslery 300C, nazywane przez miejscowych „Chrysler Obama”, gdyż podobnym samochodem jeździł były prezydent USA.

– Arabowie uwielbiają się pokazywać. Uwielbiamy drogie samochody, biżuterię i telefony. Możemy żyć w biedzie i nędzy, ale przy ludziach będziemy nosić nasze najlepsze ubrania, a zwłaszcza samochody. To dla nas typowe – powiedział Hasan z Tikritu.

Rrzeczywiście tak jest, gdy się nad tym zastanowić. Nowy budynek Centralnego Banku Iraku, budowany obecnie nad brzegiem Tygrysu, jest tego doskonałym przykładem. Został zaprojektowany przez światowej sławy iracko-brytyjską architektkę Zahę Hadid i wygląda imponująco. Kosztował prawie 800 milionów dolarów.

Chaos w urbanistyce nie omija sieci energetycznej. Takie widoki to nie rzadkość, ale norma. Każdy robi i buduje to, na co ma ochotę. Irackie miasta oplata plątanina kabli, które są dosłownie wszędzie.

Najcięższe walki w Iraku z ISIS miały miejsce w Mosulu. Ogromna liczba budynków w centrum została opuszczona od czasu zakończenia walk w 2017 roku. Należy zauważyć, że kierowcy w Mosulu generalnie przestrzegali świateł drogowych. Dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że są one ignorowane w pozostałej części kraju. Irakijczycy nie mieli logicznego wytłumaczenia dla tego zjawiska.

Korupcja na kilogramy

Większość pieniędzy na drogie auta i luksusowe budynki rządowe (oraz mieszkania po 14 tys. dolarów za metr kwadratowy) to efekt wszechobecnej, śmierdzącej korupcji. To pieniądze, które wypływają z budżetu państwa. Konkretnie z 115 miliardów dolarów* ze sprzedaży ropy, stanowiącej około 90% budżetu państwa (i około 65% PKB).

Dzięki dochodom z ropy Irak może trwać mimo braku/bardzo niskich podatków. Rząd ma też zasoby, by silnie subsydiować wiele branż. Tworzy to swoiste wąskie gardło, które badacze nazywają „klątwą surowców”. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli kraj łatwo zdobywa pieniądze dzięki zasobom naturalnym, nikt nie czuje potrzeby rozwijania reszty gospodarki. Powoduje to zbyt dużą zależność ekonomiczną elit od rządzącego rządu, czyni kraj podatnym na międzynarodowe szoki polityczne, które wpłynęłyby na cenę ropy, oraz poważnie osłabia zdolność (a nawet chęć) społeczeństwa do rozwoju i przedsiębiorczości.

Dotyczy to również administracji publicznej, która pozostaje niedostatecznie rozwinięta i dlatego nie jest w stanie sprostać poważnym wyzwaniom gospodarczym, społecznym i wojskowym. Pobieranie podatków i redystrybucja to jeden z tych ważnych elementów, którego w Iraku i innych podobnych krajach w dużej mierze brakuje.

Hotel Babylon Rotana to 5-gwiazdkowa perełka architektury wybudowana w 1982 roku. Obecnie noc w nim kosztuje średnio około 250-300 dolarów. W lewym dolnym rogu widoczna jest rekonstrukcja bramy Isztar z czasów starożytnych. Kształt budynku przypomina ziggurat, babilońską budowlę w kształcie schodkowej piramidy .

Nie ma głosowania bez pieniędzy

„No taxation without representation” było jednym z haseł rewolucji amerykańskiej. Wtedy Amerykanie twierdzili, że płacą podatki, ale w brytyjskim parlamencie nikt nie broni ich interesów. Nie mają swoich przedstawicieli.

W Iraku i innych krajach bogatych w ropę i gaz działa odwrotna logika. Nie ma podatków – nie ma reprezentacji. Ogromna liczba ludzi nie czuje się zobowiązana do uczestnictwa w zarządzaniu swoim krajem. Politycy również nie czują się zobowiązani wobec swoich obywateli. Ten psychologiczny paradygmat jest dobrze znany i przynosi owoce w postaci zaangażowania społecznego i odpowiedzialności politycznej. W krajach europejskich obywatele mówią do posłów i administracji: 'Płacimy wasze pensje z naszych podatków’. W Iraku nie ma podatków (lub są skrajnie niskie w przypadku firm, z których wiele nawet nie zgłasza działalności). Państwo płaci obywatelom lub dopłaca do określonych gałęzi biznesu. Efekt? 40-50% frekwencji w głosowaniach, a podejrzenia o masowe oszustwa i fałszerstwa wyborcze przyćmiewają nawet te bułgarskie.

Piękne zabytkowe budynki popadają w ruinę w całym kraju. Historyczna część Kirkuku jest na skraju upadku, jeśli nie całkowitej ruiny. W niektórych przypadkach jest to przypadek niedbałości. W innych przypadkach jest to korupcja. W innych to decyzje polityczne. Wielokrotnie wszystkie trzy razem. Władza centralna jest w rękach szyitów, którzy często są wrogo nastawieni lub nie interesują się osiedlami sunnickimi i kurdyjskimi. Zwłaszcza Kirkuk jest bogaty w ropę, ale zyski dzielone są między Kurdystan (autonomiczny region kurdyjski w Iraku) i Bagdad.

Inicjatywa własna i przedsiębiorczość nie są mile widziane, chyba że w danym obszarze państwo postanowi je wspierać. Wielu, wiedząc, jakie są korupcyjne realia, nawet nie chce pracować. Produkcja (w przeciwieństwie do lat pod rządami Saddama Husajna) jest ograniczana kosztem importu z zagranicy (głównie z Turcji), a tzw. inwestorzy zagraniczni są sponiewierani. Mają oni nawet specjalną ladę wraz z dyplomatami na lotnisku w Bagdadzie. Z kolei zaangażowanie w politykę zamyka się głównie w jednym celu: redystrybucji i absorpcji (korupcyjnie głównie) miliardów petrodolarów.

Partie i kraje, które chcą mieć kawałek tortu z czarnego złota, są gotowe zdobyć go za wszelką cenę. Włącznie z kosztem życia. Oczywiście nie ich własnego. A Irakijczycy...

Ten artykuł ukazał się pierwotnie w języku bułgarskim na portalu KlinKlin. Został przedrukowany i przetłumaczony za zgodą autora.
——————
*Dane na rok 2021. Ze względu na skomplikowaną sytuację międzynarodową, decyzje Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) itp. ceny baryłek ropy w ostatnich latach ulegały dużym wahaniom, podnosząc lub obniżając dochody rządu o dziesiątki miliardów rocznie. Na przykład w 2021 roku państwo zatwierdziło budżet w wysokości 89 mld dolarów (z czego 19 to deficyt). W 2023 roku budżet jest wart 152 miliardy (z czego 48 to deficyt). Takie finansowe „majsterkowanie” stawia bezpieczeństwo finansowe i polityczne państwa w bardzo delikatnej sytuacji. Brakuje mu trwałości gospodarki zdywersyfikowanej na różne sektory, która jest charakterystyczna dla krajów bez znaczących zasobów naturalnych. Nie podejmuje się kroków w kierunku zrównoważonego rozwoju energetycznego i gospodarczego po wyczerpaniu/zastąpieniu paliw kopalnych (w przeciwieństwie do krajów takich jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie). To z kolei zapowiada rosnącą biedę, emigrację i przyszłe konflikty zbrojne.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content