Raj powstał w Persji: protesty w Iranie oczami świadka (cz. 5)

Nie ma nic lepszego niż złe wieści! Przynajmniej tak myślą dziennikarze. Większość wiadomości nie informuje o pozytywnych wydarzeniach. Do tego pewne obszary świata, takie jak Iran, to w zachodnich mediach są przedstawiane niemal wyłącznie w negatywnym świetle. Niestety, ten reportaż nie jest wyjątkiem.

Przeczytaj też poprzednie części reportażu:

„Iran jest dobrym miejscem do życia, jeśli jesteś biedny. Państwo zapewnia świadczenia i dotuje wiele usług. Ale Iran jest strasznym miejscem do życia, jeśli jesteś bogaty i wykształcony. Nic z tego, co chcesz, nie jest dozwolone. W momencie, gdy zaspokoisz swoje potrzeby materialne i zaczniesz się kształcić, interesować nauką, wartościami, moralnością – wtedy kraj staje się dla ciebie ciasny. Nie możesz tańczyć na ulicy, nie możesz śpiewać, nie możesz podróżować za granicę, nie możesz krytykować rządu, nie możesz stworzyć czegoś sensownego i nowoczesnego…” powiedział 34-letni Sajjad z Szirazu.

Ceny

Finansowe nożyce, czyli zakres nierówności, są znacznie szersze niż Bułgarii. Zdecydowana większość społeczeństwa żyje za bardzo małe pieniądze miesięcznie, ale poprzez politykę rządu udaje się jej zaspokoić swoje potrzeby dużo lepiej niż Bułgarom. Klasa średnia jest jednak znacznie zamożniejsza, to samo dotyczy klasy wyższej. Niedostatki, które znoszą Irańczycy, są sztucznie tworzone przez międzynarodowe sankcje lub rząd. Nie wynikają z działań czy błędów zwykłych ludzi.

Wymieńmy kilka liczb i faktów:

  • płaca minimalna w Iranie wynosi około 170-180 dol;
  • średnia płaca wynosi około 500 dolarów;
  • pensje klasy średniej wahają się między 1000 a 3000 dolarów i najczęściej zarabiają je lekarze, dentyści, sprzedawcy, inżynierowie, profesorowie uniwersyteccy etc;
  • 4-osobowa rodzina ma miesięczne rachunki za gaz, prąd i wodę w wysokości około 6-7 dol;
  • na każdy samochód przysługuje miesięcznie 60 litrów benzyny za 3 dolary, a każde kolejne 60 litrów kosztuje 6 dolarów;
  • karta na 20 przejazdów środkami komunikacji miejskiej w Teheranie (metro lub autobus) kosztuje 1 dol;
  • bilet autobusowy z Teheranu do Sistanu-Baludżystanu (1250 km) kosztuje ok. 10 dolarów*;
  • podróż samolotem z Szirazu do Teheranu (900 km) kosztuje 30 dolarów i trwa 1 godzinę;
  • karta telefoniczna z nieograniczonym internetem i poważną ilością minut w kraju i za granicą kosztuje początkowo 200 dolarów, potem obowiązuje dopłata od 2 do 10 dolarów miesięcznie (w zależności od tego, czy ktoś stale korzysta z połączeń za granicą).

Żywność i edukacja

Jakość żywności w Iranie jest wysoka. Podobnie jest z poziomem edukacji, chociaż w regionach wiejskich i górskich zdarzają się całe obszary, gdzie ludzie są niepiśmienni. Odsetek nie-analfabetów nie przekracza 10 proc.

Kraj ten zapewnia dobre możliwości zdobycia wyższego wykształcenia. Studenci na kontrakcie rządowym otrzymują stypendium w wysokości 50 dolarów miesięcznie, a na medycynie i niektórych innych kierunkach kwota ta wzrasta do 200-300 dolarów. Stypendia te są jednak w praktyce kredytem, który spłaca się po zatrudnieniu. Kwota, jaką trzeba odkładać co miesiąc, to 6-7 dolarów.

Studenci mogą mieszkać w rządowych akademikach o dobrym standardzie, zaopatrzonych w internet, gaz, prąd i wodę za 6 dolarów. Mogą też zdecydować się na zakup bonów na posiłki w uniwersyteckiej stołówce, które zapewnią im 3 posiłki dziennie za 30 dolarów miesięcznie.

Ceny żywności skoczyły średnio 2 do 4 razy w ciągu ostatnich 2-3 lat w całym kraju. Dla 4-osobowej rodziny, która kupuje średnio drogie jedzenie i jada na mieście do 2 razy w tygodniu – rachunek wynosi około 300 dolarów miesięcznie.

Dla przykładu weźmy porcję kurczaka z ryżem – tradycyjnej potrawy w Iranie. Może ona kosztować od 1,5 do 10 dolarów w zależności od restauracji i jakości. Różnica w cenie może również dać lepsze wyobrażenie o nierównościach, o których mowa.

Kopuła krytego bazaru w Kaszanie. To autentyczne miejsce – turyści tu nie trafiają.

Kobiety w Iranie

Brutalność irańskich władz, dławienie protestów i samo zabójstwo Żiny Mahsy Amini szokują zarówno sama w sobie, jak i w kontekście życia społecznego w tym kraju. Iranki cieszą się szerokim wachlarzem praw i możliwości – choć faktem jest, że wiele tych możliwości w teorii nie istnieje.

Pomimo oficjalnego zakazu, panie od lat masowo chodzą bez hidżabu w największych miastach. Prawie 65% studentów to kobiety.

„Jako kobieta czuję się bardzo bezpiecznie. Nikt ci nie dokucza, czy to w dzień, czy w nocy. W rzadkich przypadkach, gdy ktoś napastuje seksualnie kobietę, broń Boże ją zgwałci – policja reaguje w sekundę, a kary są surowe. Kobiety tutaj należą do najbardziej wykształconych na całym Bliskim Wschodzie, a dyskryminacja nie jest większa niż w Europie. Nawet firmy często wolą zatrudniać kobiety, bo większość z nas zgadza się na niższe płace niż mężczyźni. I choć prawo mówi, że musimy uzyskać zgodę mężów na wyjazd z kraju – w niezwykle rzadkich przypadkach jest to problem. Śmiem twierdzić, że w irańskich rodzinach panuje równość między kobietami i mężczyznami. A raczej równy podział obowiązków, ale z wzajemnym zrozumieniem i szacunkiem. Z moim przyjacielem dzielimy się nawet rachunkami, choć on zarabia więcej. Nalegam na to” – powiedziała Daria, 35-latka z Isfahanu.

Daria ma na sobie dżinsy, niebieską bluzkę, na szyi kolorowy szalik, spod którego wystają blond końcówki włosów. Wszystkie kobiety, które nie noszą hidżabu na głowie, przerzucają go przez ramię. Jeśli pojawią się basidżowie lub policja i zaczną robić problemy, kobiety zakładają zasłonę, aby uniknąć kłopotów. Daria, podobnie jak jej chłopak, jest tłumaczką.

„Moje marzenia są proste, mieć małe mieszkanie, dwójkę dzieci i wakacje za granicą raz w roku. W tej chwili żadna z tych rzeczy nie wydaje się możliwa. Przez ostatnie dwa lata nie stać mnie nawet na wakacje w obrębie kraju” – dodaje.

Tolerancja etniczna

Iran zapewnia również szeroki zakres dla mniejszości etnicznych i religijnych – jeden z największych w porównaniu z innymi krajami muzułmańskimi. Chociaż spożywanie alkoholu jest nielegalne, Ormianie mogą pić w swoich domach, a także jeść wieprzowinę, ponieważ są chrześcijanami i ich religia na to pozwala. Świątynie religii innych niż islam są wyraźnie widoczne i mają zapewnioną ochronę. W samym społeczeństwie irańskim mniejszość ormiańska jest bardzo ceniona i szanowana.

Parlament tego kraju składa się z 290 deputowanych. Reprezentują 60 milionów głosujących, z ogólnej liczby 80 milionów mieszkańców. Daje to średnio około 200 tys. głosów na każde 1 miejsce w parlamencie. Konstytucja kraju przewiduje jednak, że mniejszość ormiańska ma 2 zarezerwowane miejsca, a mniejszości żydowska, asyryjska i zoroastryjska po 1. Grupy te liczą odpowiednio około 70 000-200 000, 8 500, 20 000 i 30 000 osób.

Zinat ol Molk w Szirazie, tradycyjny perski dom z ogrodem.

Raj pochodzi z Persji

Perskie imperium trwało tysiące lat, a jego wpływ kulturowy, intelektualny i gospodarczy na świat, w tym na Europę, jest ogromny. Śmiem twierdzić, że historycznie kraj ten miał niemal największy wpływ na kształtowanie europejskiej kultury i zwyczajów – mniejszy tylko od wpływów starożytnej cywilizacji greckiej i rzymskiej. W Azji wpływ tego kraju można porównać do wpływu Imperium Rzymskiego w Europie – wiele krajów i kultur zapożyczyło od niego systemy polityczne i gospodarcze. Dotyczy to też świata arabskiego czy ludów tureckich.

Jednak w Europie wydajemy się być ślepi na te historyczne powiązania i fakty. W swojej mentalności i myśleniu Irańczycy są bardziej podobni do Europejczyków niż jakikolwiek inny kraj w Afryce czy Azji (poza chrześcijańskimi). Nawet ich język jest indoeuropejski, w językach europejskich mnóstwo jest słów o perskim pochodzeniu. W Bułgarii powstała cała książka o zapożyczeniach z języków perskich w języku bułgarskim.

Podamy tylko jeden przykład wpływu kulturowego – rolę formacyjną Persji w religii chrześcijańskiej. W 538 r. p.n.e. Cyrus Wielki, uważany za twórcę współczesnego państwa irańskiego, uwolnił naród żydowski z niewoli babilońskiej, w której ten się znalazł. Poza tym, że możemy tylko spekulować, co by się stało, gdyby Persja tego nie zrobiła**, to z Persami należy wiązać ideę rajskiego ogrodu w Biblii. Persowie wymyślili ogrody, kierując się kilkoma podstawowymi zasadami, które pozostały w mocy tysiąclecia później i które wciąż można osobiście zobaczyć w istniejących przykładach, będących częścią Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Zielone wyspy na pustyni. Właśnie one zainspirowały Hebrajczyków do stworzenia idei rajskiego ogrodu. W niektórych językach europejskich nawet słowo „raj” (choćby „paradise” w języku angielskim)- wywodzi się od irańskiego słowa oznaczającego „zamkniętą przestrzeń”. Zamkniętą, bo irańskie ogrody otoczone są wysokimi murami-paradami.

Baśń bez końca

Historia i kultura Iranu są tak bogate i fantastyczne, że mogłaby o nich opowiadać Szeherezada. A zresztą… opowieści z tysiąca i jednej nocy też pochodzą z Persji. To historie pełne elementów znanych i swojskich, jak i unikalnych tradycji. Jak choćby zwyczaj „taarof”, w skrócie: unikalny dla Iranu skomplikowany systemem regulowania stosunków społecznych, a nawet politycznych. Na nim opiera się niespotykana życzliwość i gościnność Irańczyków. Aby wyjaśnić wewnętrzne i filozoficzne znaczenie taarof, potrzebny byłby odrębny artykuł.

Wszystko co dobre, co można powiedzieć o Iranie – jest prawdą. Wszystko złe, co można powiedzieć o Iranie – jest również prawdą.

Jest to kraj o niezwykle złożonej dynamice kulturowej, politycznej i społecznej, gdzie realpolitik ściera się z tradycją, a niesprawiedliwe traktowanie przez Zachód kształtuje nastroje wewnętrzne bardziej niż jakikolwiek dogmat religijny.

Herbaciarnia w Kaszanie.

Co powinien zrobić Zachód?

Szereg przykładów i opracowań przemawia zdecydowanie za tym, że sankcje gospodarcze na całe kraje nie przynoszą pożądanego efektu. Oczekiwana zmiana reżimu lub zmiana zachowania reżimu po prostu nie następuje. Zamiast tego cierpi ludność, podczas gdy elity pozostają w dużej mierze bez wpływu.

Zniesienie sankcji, zwłaszcza wobec Iranu, w znacznie większym stopniu przyczyni się do zmian w tym kraju. Pozwoli na emigrację znacznie większej liczby Irańczyków, co albo zmusi władze do poprawy jakości życia i poszanowania praw człowieka, jeśli stawką będzie zatrzymanie potencjalnych emigrantów. W przeciwnym razie irańską gospodarkę jeszcze bardziej osłabi drenaż mózgów.

Umożliwienie większej liczbie Irańczyków studiowania za granicą i podróżowania poszerzy światopogląd większej liczby osób, co ułatwi kwestionowanie narzucanych przez rząd i religię poglądów.

Zacieśnienie dwustronnych stosunków gospodarczych z Zachodem przyniesie korzyści szerszej części irańskiego społeczeństwa. To w takich warunkach będzie mogła funkcjonować silniejsza, bardziej niezależna opozycja. Uzyskanie dobrych możliwości finansowych, które nie zależą bezpośrednio od władz, przyczyni się do demokratyzacji społeczeństwa. Liberalizacja gospodarcza i społeczna przyczyni się do liberalizacji mediów i polityki.

Państwa zachodnie będą miały w przyszłości więcej możliwości negocjacji czy nacisku. Kiedy reżim (lub osoba) nie ma nic do stracenia, nie ma czym się straszyć.

Wszystko to spowoduje jakościową zmianę w irańskim społeczeństwie obywatelskim i opozycji politycznej. Zmusi też reżim do bardziej skrupulatnego przestrzegania umów międzynarodowych i praw człowieka. Proces ten będzie wymagał czasu, ale przez ostatnie 40 lat udowodniono, że sankcje wobec Iranu nie dają pożądanych rezultatów.

Meczet Szacha w Isfahanie, od kilku lat w remoncie.

Sankcje nakładane są najczęściej z jednego powodu: polityki wewnętrznej. Aby rząd mógł przekonać własne społeczeństwo, że odpowiednio reaguje na daną sytuację.

Jeśli tak bardzo upieramy się przy sankcjach, to najbardziej logiczne jest nałożenie ich na konkretnych ludzi u władzy i ich rodziny (choć nawet to ma wątpliwy skutek). Znaczna część wyższej klasy politycznej, wojskowej, religijnej i gospodarczej Iranu ma zagraniczne konta bankowe, miliardowe majątki i stale podróżuje za granicę. Rodziny tysięcy z nich wręcz tam mieszkają.

Czy rządy państw zachodnich chciałyby tego, to zupełnie inna sprawa. Bez miażdżących sankcji, które zostały na niego nałożone, Iran ma potencjał, by stać się nie tylko regionalną, ale i światową potęgą. Czymś, co poważnie zaszkodziłoby interesom Waszyngtonu i Brukseli na Bliskim Wschodzie. I nie tylko.

Krew na naszych rękach

Irańczycy potrzebują realnego wsparcia z widocznym efektem, a nie solidarności na Facebooku. Wielu z nich czuje się zdradzonych i porzuconych przez społeczność międzynarodową. Nie zapomnę rozmowy, jaką odbyłem z jednym z młodych mężczyzn na bazarze w Isfahanie, którego nazwiska nie podam ze względów bezpieczeństwa.

Interesowała go opinia zachodniego społeczeństwa i widział w nim jedyną siłę, która może wpłynąć na Teheran. Nie liczył na same protesty w Iranie.

„Powiedz mi, czy protesty mają sens? Masz o wiele lepsze spojrzenie, szerszy obraz sytuacji”.

„Jest. Zawsze jest. Ale tutaj możesz zostać pobity, aresztowany lub zabity. Gdzie indziej nie ma takiego zagrożenia”

„Czy ludzie protestują?”

„Nie.”

„Więc dlaczego my powinniśmy protestować?”

„Bo tylko w ten sposób można coś zmienić”.

„Czy protestowałbyś na moim miejscu?”

„Łatwo mi powiedzieć, że tak, ale gdyby moje życie było zagrożone, mógłbym mieć inną odpowiedź. Ale głęboko wierzę, że bez nacisku z wewnątrz, nie ma sposobu na doprowadzenie do zmian lub zwrócenie uwagi Zachodu. Wy, Irańczycy, jesteście odważniejsi ode mnie i musicie wyjść na ulice”.

„Będę protestował. Ale moja krew będzie na waszych rękach” – zażartował chłopak, zaledwie 23-letni. Większość protestujących ma poniżej 30 lat.

„Nie, to jest decyzja, którą musisz podjąć sam”.

„Nie, to decyzja, którą musimy podjąć wszyscy razem. Ja będę protestował.”

Następnie kontynuowaliśmy naszą rozmowę na inne tematy. Na koniec, kiedy się pożegnaliśmy, obiecaliśmy, że zobaczymy się ponownie za rok o tej samej porze na placu Nagsz-e-Dżahan. Spotkamy się i zjemy szafranowe lody.

„Moja krew będzie na twoich rękach”, powiedział mi ponownie, gdy się pożegnaliśmy i uśmiechnął się. Bardziej smutny niż radosny. Pomachałam mu tylko i wyjechałam do Szirazu, potem do Teheranu, a stamtąd do Sofii.

Tam, gdzie nie ma protestów. Ale nie ma też szafranowych lodów.

Plac Nagsz-e Dżahan w Isfahanie.

About The Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: